Rajd Dakar od kulis. Ogromne wyzwanie logistyczne

Po raz pierwszy w historii Rajd Dakar odbywa się w Arabii Saudyjskiej. Mimo nowej lokalizacji, jedno pozostaje niezmienne - impreza jest ogromnym przedsięwzięciem logistycznym zarówno dla organizatora, jak i uczestników.

Start pierwszego etapu Rajdu Dakar odbył się 5 stycznia, ale w ostatnich tygodniach z przed wydarzeniem zawodnicy musieli zapomnieć o jakichkolwiek treningach za kierownicą. Jak co roku, i to niezależnie od lokalizacji imprezy, na początku grudnia cały sprzęt trafia na ogromny kontenerowiec.

Wszyscy zjeżdżają do portu wyznaczonego dnia i muszą się zapakować na pokład. Organizator ma przy tym ogromne doświadczenie, więc wszystko przebiega sprawnie.

Jakub Przygoński z ORLEN Team zdradza, że nie przeszkadza mu fakt, iż w ostatnim miesiącu przed Dakarem nie ma do dyspozycji sprzętu,. - Mam odpowiednie doświadczenie i wiem, że w grudniu nie ma już sensu wsiadać do samochodu. Kilka ostatnich tygodni pozostaje na to, by trenować fizycznie, biegać, chodzić na siłownię. Można tylko trochę popracować w symulatorze komputerowym - powiedział kierowca ORLEN Team.

Podobne podejście do tematu ma Kamil Wiśniewski, który przed tegoroczną edycją Dakaru dołączył do ORLEN Team. Wiśniewski ściga się quadem, co wymaga od kierowcy ogromnego wysiłku i wytrzymałości fizycznej. Dlatego przed każdym rajdem nabiera nieco masy mięśniowej, bo ma świadomość tego, że podczas dwutygodniowej rywalizacji może stracić nawet 10 kilogramów.

- Przed Dakarem trzeba dużo trenować fizycznie. Siłownia, chodzenie po górach. Ten rajd zapowiada się bardzo ciężko. Czekają nas bardzo długie odcinki, ale też niskie temperatury. Od 0 do 30 st. C. Przygotowanie musi być ekstremalne - powiedział nowy kierowca ORLEN Team.

O ile sprzęt jest zabierany przez organizatora Rajdu Dakar w jednym terminie, o tyle dotarcie samych uczestników imprezy do Arabii Saudyjskiej leży już w gestii poszczególnych zespołów. W tym aspekcie zmiana lokalizacji imprezy okazała się bardzo korzystna.

Pokonanie trasy do Arabii Saudyjskiej przebiega bowiem znacznie sprawniej i szybciej niż chociażby w przypadku Chile czy Argentyny. To sprawia, że członkowie zespołów mogą pobyć przez ok. tydzień dłużej w domu. Wylot i pobyt na Dakar organizowany na kontynencie południowoamerykańskim zajmował łącznie miesiąc. Teraz uczestnicy i ekipy na miejscu są ok. trzy tygodnie.

Zawodnicy chwalą sobie też fakt, że Dakar 2020 został ograniczony do ledwie jednego państwa. Sprawia to bowiem, że zespoły nie muszą przekraczać granic podczas trwania imprezy. W przypadku Ameryki Południowej było to dość karkołomne i stanowiło nie lada wyzwanie. Zwłaszcza jeśli dochodziło do drobiazgowych kontroli sprzętu. Należy przy tym mieć na uwadze, że granice na terenie chociażby Peru są położone na wysokości ponad 4 tys. m n.p.m. Ten kłopot odpada w przypadku Arabii Saudyjskiej.

W Dakarze 2020 do przejechania jest 7856 kilometrów, z czego aż 5097 stanowią odcinki specjalne.

Podczas dwutygodniowej imprezy do pracy wykorzystanych zostanie 10 helikopterów, 10 autobusów, 60 lekarzy i 50 ciężarówek. Wszystko po to, aby zapewnić bezpieczne i dogodne warunki rywalizacji wszystkim 556 uczestnikom Rajdu Dakar.

Wyłącz Adblocka, aby w pełni cieszyć się zawartością tej strony.