Ważnym osiągnięciem w życiu Przygońskiego było też wygranie Pucharu Świata Cross Country w roku 2018, co dało mu przepustkę na galę FIA, na którą zapraszani są najlepsi kierowcy świata. Polak znalazł się na jednym bankiecie wspólnie z Lewisem Hamiltonem czy Sebastianem Vettelem.
W roku 2020 kierowca ORLEN Team chciał walczyć o pierwsze podium w historii swoich startów w Dakarze. Już rok temu był bliski realizacji tego celu. - Notujemy coraz wyższą formę, jeśli popatrzymy na poprzednie edycje Dakaru. Można wręcz powiedzieć, że jest perfekcyjna. Przejechaliśmy tysiące kilometrów w Pucharze Świata Baja, Pucharze Świata Cross Country - zapowiada Przygoński. Niestety, już na pierwszym etapie w jego samochodzie zepsuła się skrzynia biegów, co zepsuło plany kierowcy.
Przygoński po raz kolejny przystąpił do Dakaru za kierownicą terenowego MINI. - To jest samochód 4x4 w najnowszej specyfikacji. Nikt nie ma szybszego w zespole. To jest coś, do czego od zawsze dążyliśmy, by mieć najnowszy i najlepszy sprzęt. Taki, który pozwala wygrywać zawody. Bo to w motorsporcie jest kluczowe - dodaje kierowca ORLEN Team.
34-letni Przygoński ma wszystko, by w historii zapisać się jako pierwszy kierowca z Polski, który wygra Rajd Dakar. I nie są to słowa na wyrost. Wystarczy bowiem popatrzeć na wiek i doświadczenie innych kierowców z czołówki. Nasser Al-Attiyah, zwycięzca sprzed roku, ma 49 lat. Carlos Sainz, triumfator Dakaru z roku 2018, ma 57 lat. Reprezentant ORLEN Team jest najmłodszy ze światowej czołówki.
- Jestem sportowcem. Dakar to trudna impreza, która wymaga sporej ilośc szczęścia. Jesteśmy gotowi, by walczyć o podium. Mamy odpowiednią prędkość, najwyższej klasy sprzęt i dobrego pilota w postaci Timo Gottschalka. Pozostaje trzymać kciuki za nas, a my będziemy trzymać gaz - podsumowuje Przygoński.